Zwycięzców portret własny. Recenzja książki Jakuba

Drukuj

<a href=https://www.bikeworld.pl/zdjecia/rozne/mzb_1.jpg target=_blank><img src=https://www.bikeworld.pl/zdjecia/rozne/mzb_1m.jpg border=0 align=left></a>Maratony MTB są jednym z najciekawszych i najdynamiczniej rozwijających się zjawisk we współczesnym kolarstwie. Zawody takie gromadzą na starcie setki a nawet tysiące uczestników od całkowitych amatorów pasjonatów kolarstwa, dla których samo ukończenie zawodów jest sukcesem aż po profesjonalistów i zawodowych kolarzy. Właśnie masowość imprez tego typu, trudy dystansu połączone z poznawaniem piękna krajobrazu oraz możliwość ustawienia się na starcie z najlepszymi bohaterami ze sportowych stron gazet sprawiają, że maratony MTB są unikalnym zjawiskiem sportowo-socjologicznym czy wręcz kulturowym, wciąż przyciągającym nowe rzesze zagorzałych zwolenników.<br><br>Oto na polskim rynku wydawniczym pojawiła się też pierwsza pozycja poświęcona temu zjawisku książka Maraton z blatu Jakuba Karpa. Pozycja ta odznacza się interesującą konstrukcją. Przyjmuje bowiem formę relacji-wywiadu prowadzonego z pięcioma wyróżniającymi się zawodnikami, osiągającymi sukcesy w polskich maratonach. Wśród nich są profesjonalni kolarze ale też amatorzy, wyczynowo traktujący kolarstwo górskie. Odpowiadają na pytania dotyczące sprzętu, treningu, żywienia, udziału w zawodach. W sumie książka zawiera 60 pytań i 300 odpowiedzi na nie. Jak się wydaje (i co sugeruje nota autora) założeniem Autora było podejrzenie jak to robią najlepsi dzięki czemu odnoszą sukcesy. Jeśli więc tego oczekuje Czytelnik może się nieco rozczarować. Książka bowiem nie zawiera recepty na sukces w maratonach górskich. W zebranych wypowiedziach znajdziemy różne opinie i nierzadko sprzeczne wskazówki bazujące na własnych doświadczeniach zawodników, ale też powielenie pewnych mitów, głoszenie kontrowersyjnych sądów itp. Są one niewątpliwie interesujące i warte poznania, ale trudno traktować je jako miarodajny wyznacznik pomocny w konstrukcji własnego treningu

Maratony MTB są jednym z najciekawszych i najdynamiczniej rozwijających się zjawisk we współczesnym kolarstwie. Zawody takie gromadzą na starcie setki a nawet tysiące uczestników – od całkowitych amatorów – pasjonatów kolarstwa, dla których samo ukończenie zawodów jest sukcesem aż po profesjonalistów i zawodowych kolarzy. Właśnie masowość imprez tego typu, trudy dystansu połączone z poznawaniem piękna krajobrazu oraz możliwość ustawienia się na starcie z najlepszymi – bohaterami ze sportowych stron gazet sprawiają, że maratony MTB są unikalnym zjawiskiem sportowo-socjologicznym czy wręcz kulturowym, wciąż przyciągającym nowe rzesze zagorzałych zwolenników.

Oto na polskim rynku wydawniczym pojawiła się też pierwsza pozycja poświęcona temu zjawisku – książka „Maraton z blatu” Jakuba Karpa. Pozycja ta odznacza się interesującą konstrukcją. Przyjmuje bowiem formę relacji-wywiadu prowadzonego z pięcioma wyróżniającymi się zawodnikami, osiągającymi sukcesy w polskich maratonach. Wśród nich są profesjonalni kolarze ale też amatorzy, wyczynowo traktujący kolarstwo górskie. Odpowiadają na pytania dotyczące sprzętu, treningu, żywienia, udziału w zawodach. W sumie książka zawiera 60 pytań i 300 odpowiedzi na nie. Jak się wydaje (i co sugeruje nota autora) założeniem Autora było podejrzenie „jak to robią najlepsi” – dzięki czemu odnoszą sukcesy. Jeśli więc tego oczekuje Czytelnik – może się nieco rozczarować. Książka bowiem nie zawiera „recepty na sukces” w maratonach górskich. W zebranych wypowiedziach znajdziemy różne opinie i nierzadko sprzeczne wskazówki bazujące na własnych doświadczeniach zawodników, ale też powielenie pewnych mitów, głoszenie kontrowersyjnych sądów itp. Są one niewątpliwie interesujące i warte poznania, ale trudno traktować je jako miarodajny wyznacznik pomocny w konstrukcji własnego treningu.

W istocie bowiem recenzowana pozycja jest nie tyle o maratonach ale o wypowiadających się w książce zawodnikach. To oni są tutaj głównymi bohaterami, kwestia maratonu, sportu, sprzętu, treningu jest zaś pewnym tłem, na którym poznajemy zawodników. Z ich perspektywy prezentowana jest też specyfikę maratonów MTB. Właśnie poznanie i przybliżenie tej swoistości, pewnej otoczki towarzyszącej maratonom wydaje się w książce najciekawsze – zwłaszcza, że pokazana jest ona od strony niedostępnej „zwykłym” uczestnikom – od strony zwycięzców i o zwycięstwa walczących. Niestety, fragmenty te pojawiają się gdzieś na marginesie, przy okazji szerszych wypowiedzi na inne tematy. Zresztą – w ogóle pytania odnoszące się stricte do startów w maratonach stanowią relatywnie niewielką część książki. Choć i tak znajdziemy w tej książce dramatyczne czasami wyznania i wspomnienia – choćby Michała Bogdziewicza, który żałuje, iż jego zwycięstwo w Mistrzostwach Polski pozostało na mecie praktycznie przez nikogo nie zauważone, że nikt się nie zorientował, iż właśnie przyjechał nowy Mistrz. Szkoda, że fragmentów takich, nadających smaczek recenzowanej książce, jest tak mało i gubią się w masie, co tu ukrywać – momentami nużących, opinii o wyższości górali nad szosówkami, przydatności sport-testerów czy stosowaniu odżywek.

Książka ma ściśle zdefiniowanego odbiorcę – jest nim uczestnik maratonów, amator kolarstwa. Dla osób postronnych pozycja może wydać się cokolwiek dziwna. Sprawia to choćby hermetyczny język, pełny specyficznej „kolarskiej” nomenklatury. Dla osób traktujących rower tylko jako poręczny środek lokomocji wykorzystywany podczas sobotniej wycieczki pod miasto treści zawarte w książce będą często niezrozumiałe i nieczytelne. Cóż, dla większości osób tytułowy „blat” kojarzy się wszak z elementem wyposażenia kuchni czy łazienki a nie zębatką mechanizmu korbowego. Taki czytelnik jednak raczej po proponowaną pozycję nie sięgnie. Może to i dobrze, gdyż lektura książki i poznanie prezentowanych w niej bohaterów mogłaby go od kolarstwa prędzej odstraszyć niż zachęcić do maratonów. Dla innych jednak książka będzie interesująca, lecz raczej jako ciekawostka, o której można czasem wymienić uwagi z koleżankami i kolegami rowerzystami. Nie jest to pozycja do której się będzie wracać, tym bardziej – jak już pisałem – w której należałoby szukać wskazówek i wytycznych dla chcących poważnie traktować maratony rowerowe. Nie znaczy to jednak, że jest to książka zła! Bliższe poznanie liderów i wymiataczy na rodzimych maratonach jest wartościowe samo w sobie. Tak więc czas poświęcony na przeczytanie „Maratonu z blatu” przez miłośnika kolarstwa górskiego z pewnością nie będzie czasem straconym.

Po przeczytaniu „Maratonu z blatu” nasuwa mi się nieodparta ochota przeczytania „Maratonu na średniej tarczy” – relacji zebranych od „przeciętnych” uczestników takich zawodów. Osób podobnych mnie i większości innych startujących, dla których maraton jest wielką frajdą, którzy szukają tu wytchnienia od codziennych obowiązków, nie tylko rywalizują ale też kontemplują piękno przyrody. Dla których często zamiast zwycięstwa bardziej liczy się udział, atmosfera, spotkanie z sobie podobnymi. Którzy walczą o przejechanie drugiej pętli, załapanie się w pierwszej 100, „zaliczenie” podjazdu bez zsiadania z roweru czy nawet „nie bycie ostatnim”. Którzy „zachorowali” na maratony i nie wygląda, żeby ta choroba miała im przejść. Słowem – tych wszystkich, dzięki którym i dla których maratony istnieją, i którzy nadają tym zawodom specyficzny koloryt.

Chciałbym przeczytać relacje pełne pasji, wspomnień, przeżyć. Takich, które potem uczestnicy wspominają nawet długo po zawodach. O tym, jak było ciężko, co się udało a co nie, o tych drobnych radościach i problemach, o tym jak sobie radzimy z brakiem motywacji czy brakiem czasu na trening. O tych wielu drobnych i większych sprawach związanych z maratonami, w których niemal każdy będzie mógł odnaleźć choć część własnych doświadczeń. Myślę, że właśnie takie relacje – okiem „zwykłego śmiertelnika” – pozwolą poznać magię górskich maratonów rowerowych i zrozumieć, czemu setki osób poddają się katordze wielokilometrowego pedałowania po górskich szlakach. Tak więc – czekam na drugi tom!

Jakub Karp, Maraton z blatu, Wydawnictwo Buk Rower, 2004, s.159.